Witam chciałam wam przedstawić opowiadanie. Jest z punktu widzenia magicznego, tvhórzliwego i mądrego wilka. Zapraszam ;)
Od :
W rolach głównych :
Naix i Avokado
Odprężyłem się. Otworzyłem swój minikomputer. Głupie człowieki... W oddali zauważyłem ciemny kształt.
- Hej. - Powiedziałem, gdy pewien basior przyszedł do jaskini.Od :
W rolach głównych :
Naix i Avokado
Odprężyłem się. Otworzyłem swój minikomputer. Głupie człowieki... W oddali zauważyłem ciemny kształt.
- Naix jestem. - przedstawił się.
- Avokado, taki owoc jestem. - uśmiechnąłem się.
Naix spojrzał na mój mini komuter.
- Co to? - zdziwił się, nie odrywając od niego wzroku.
Uśmiechnąłem się.
- To mój mini komputer. ( uwaga, zaraz co napiszę będzie bzdurą) Działa na zasadzie odpychania się elektromagnetycznył kul kształtnych Newtiona. - uśmiechnąłem się po raz drugi.
Mógłbym tak opowiadać cały dzień.
- Ej, stary nie zamęczaj mnie tym. - Naix pokręcił głową. - Nic nie rozumiem.
W tym momęcie wraz z wiatrem do jakini wleciał pewien liścik. Zmarszczyliśmy brwi. Naix łapą rozwinął liścik.
- Ale ktoś tu bazgrał... - zmrużyłem oczy.
- Nie, że bazgrał. - Naix przyjżał się kartce. - To po innym języku...
- No to.. Ktoś i tak bazgrał. - wzruszyłem ramionami.
- Ech... - weschnął Naix. - Przeczytajmy to.
Sklapły mi uszy.
- Ale tak się zaczynają horrory! Na początku dostajesz dziwny liścik. Odczytujesz go, a tym piszę ,, 7 dni... 7 dni...'' Po siedmiu dniach ty i twoja rodzina nie żyjecie, a potem... - Naix nie dał mi dokończyć, ponieważ dał mi z liścia.
- Skup się! To może być wołanie o pomoc, przygoda... - błysnęły mu oczy.
- Ale ja nie chcę!...
- Nie to nie. Ja chcę się dowiedzieć co to jest. - basior wzruszył ramionami.
Pokręciłem głową.
- No dobra. - weschnąłem i wziąłek kawałek metalowej kartki do łapy.
- Kompiuter! - wrzesnąłem do minikompuera.
Naix zaczął się śmiać. Kompiuter zapikał.
~ Słucham. Zawsze mnie wzywasz jak jest jakaś sprawa, ale słucham~
- Skansuj mi to. - położyłem kartkę na kompa.
Komputer zaczął pikać i skanować. Po pewnym czasie, usłyszeliśmy mały chuk. Z Kompiutera wydobywała się para.
- No nie... - spuściłem głowę. - Nad tym AI pracowałem tyle czasu...
~ Wzruszyłem się... No dobra, nie dało się tego odczytać. Jest w nieznanym języku. Jest jednak napisane po hebrajsku coś o koronie... ~
- Co dokładnie? - zapytał Naix.
~ '' Korona'' ~
- Bardzo śmieszne...
~ Jest też narysowana mapka. ~ komputer '' weschnął''. - Wy ciołki jesteście, napisane są punkty po Polsku!
- Tak? A to ci niespodzianka... - wziąłem kartkę do łapy.
- Trzy kroki w prawo, trzy w lewo... - wymamrotał Naix i razem wykonaliśmy polecenie.
- Zaraz! - zatrzymałęm się. - Ktoś wiedział, że akurat zaczniemy od tego miejsca?
- Tu piszę ,, Tam, gdzie szczęście znajdziesz, korona będzie.''. - zastanowił się Naix.- Ja znajduję szczęście w... O kurczę, nie wiem...
Zastanowiłem się.
- Szczęście to nazwa gumy wschodniej. - powiedziałem patrząc na Naixa.
- Musimy jechać aż na wschód? - weschnął.
- Nie. Sklep jest parę matrów stąd. Sprzedaje się tam gumy wschodnie. Ale musimy tam wejść, jak nie będzie człowieków...
- Mówi się '' lódziów''. - poprawił mnie Naix.- Spotkajmy się tu, o północy.
- To godzina umarłych... Ale zgoda
*** Next Day**** Następnego Dnia*** Cholofrasse Danke****Musiba Oii***Katonato Mas****
Znaczy w nocy*** Albo rano...**** O Jezu, 24:00****
Oddech zamarzał mi w powietrzu.
- To co, idziemy? - zachęcił mnie Naix.
- A co jeśli tam nas zobaczą? Zabiją nas i obedrą ze skury, a potem...
- Nie tchórz! Włamiemy się tam i po sprawie. - Naix weschnął.
Patrzymy właśnie na mały bunek przed nami. Na dachu miał wielki napis '' Spożywczak''. Tak poprostu.
- Musimy się tam włamać?.. - weschnąłem.
- Tak. - Naix podszedł do sklepu.
- A mósimy mieć te ciuchy?.. - spojrzałem na nasze czarne stroje w stylu ninja.
- Nie. Ale fajnie wyglądają. - Naix się uśmiechnął i wybił szybę mocnym uderzeniem.
Oklapły mi uszy.
- Zaraz będzie alarm, wybuchnie pożar i... - szepnąłem, jednak nic się nie stało.
Podeszłem do półki i wziąłem paczkę gum. Gdy wyskoczyliśmy przez okno, jedna guma wyleciała, jednak , jak to ja - zignorowałem to.
- Naix... Nie mogłeś nam tam poprostu teleportować?! - zdałem sobie oczywistość.
- Mogłem. Ale tak jest fajniej. - Basior uśmiechnął się.
- Dlaczego?...Za co?... Chociaż, mamy szczęście. - uśmiechnąłem się.
Otworzyłem pierwszą-lepszą paczkę gum i razem z Naix'em głośno żuliśmy. Zrobiliśmy balona. O dziwo, nie pękł. Zajrzałem do wielkiej paczki. Zauważyłem mignięcie blasku. Szybko i w szale rozwaliłem wszystkie gumy, a na samym końcu wyjąłem koronę.
- Naix... - szepnąłem. - Udało się. Mamy szczęście!
Bo tak pisało na koronie. Dosłownie. '' Naix, mamy szczęście''. Kto wiedział, że akurat oni to odkryją i właśnie Avo przyczyta napis? To wie tylko ten, kto wie...
- Ech... - weschnął Naix. - Przeczytajmy to.
Sklapły mi uszy.
- Ale tak się zaczynają horrory! Na początku dostajesz dziwny liścik. Odczytujesz go, a tym piszę ,, 7 dni... 7 dni...'' Po siedmiu dniach ty i twoja rodzina nie żyjecie, a potem... - Naix nie dał mi dokończyć, ponieważ dał mi z liścia.
- Skup się! To może być wołanie o pomoc, przygoda... - błysnęły mu oczy.
- Ale ja nie chcę!...
- Nie to nie. Ja chcę się dowiedzieć co to jest. - basior wzruszył ramionami.
Pokręciłem głową.
- No dobra. - weschnąłem i wziąłek kawałek metalowej kartki do łapy.
- Kompiuter! - wrzesnąłem do minikompuera.
Naix zaczął się śmiać. Kompiuter zapikał.
~ Słucham. Zawsze mnie wzywasz jak jest jakaś sprawa, ale słucham~
- Skansuj mi to. - położyłem kartkę na kompa.
Komputer zaczął pikać i skanować. Po pewnym czasie, usłyszeliśmy mały chuk. Z Kompiutera wydobywała się para.
- No nie... - spuściłem głowę. - Nad tym AI pracowałem tyle czasu...
~ Wzruszyłem się... No dobra, nie dało się tego odczytać. Jest w nieznanym języku. Jest jednak napisane po hebrajsku coś o koronie... ~
- Co dokładnie? - zapytał Naix.
~ '' Korona'' ~
- Bardzo śmieszne...
~ Jest też narysowana mapka. ~ komputer '' weschnął''. - Wy ciołki jesteście, napisane są punkty po Polsku!
- Tak? A to ci niespodzianka... - wziąłem kartkę do łapy.
- Trzy kroki w prawo, trzy w lewo... - wymamrotał Naix i razem wykonaliśmy polecenie.
- Zaraz! - zatrzymałęm się. - Ktoś wiedział, że akurat zaczniemy od tego miejsca?
- Tu piszę ,, Tam, gdzie szczęście znajdziesz, korona będzie.''. - zastanowił się Naix.- Ja znajduję szczęście w... O kurczę, nie wiem...
Zastanowiłem się.
- Szczęście to nazwa gumy wschodniej. - powiedziałem patrząc na Naixa.
- Musimy jechać aż na wschód? - weschnął.
- Nie. Sklep jest parę matrów stąd. Sprzedaje się tam gumy wschodnie. Ale musimy tam wejść, jak nie będzie człowieków...
- Mówi się '' lódziów''. - poprawił mnie Naix.- Spotkajmy się tu, o północy.
- To godzina umarłych... Ale zgoda
*** Next Day**** Następnego Dnia*** Cholofrasse Danke****Musiba Oii***Katonato Mas****
Znaczy w nocy*** Albo rano...**** O Jezu, 24:00****
Oddech zamarzał mi w powietrzu.
- To co, idziemy? - zachęcił mnie Naix.
- A co jeśli tam nas zobaczą? Zabiją nas i obedrą ze skury, a potem...
- Nie tchórz! Włamiemy się tam i po sprawie. - Naix weschnął.
Patrzymy właśnie na mały bunek przed nami. Na dachu miał wielki napis '' Spożywczak''. Tak poprostu.
- Musimy się tam włamać?.. - weschnąłem.
- Tak. - Naix podszedł do sklepu.
- A mósimy mieć te ciuchy?.. - spojrzałem na nasze czarne stroje w stylu ninja.
- Nie. Ale fajnie wyglądają. - Naix się uśmiechnął i wybił szybę mocnym uderzeniem.
Oklapły mi uszy.
- Zaraz będzie alarm, wybuchnie pożar i... - szepnąłem, jednak nic się nie stało.
Podeszłem do półki i wziąłem paczkę gum. Gdy wyskoczyliśmy przez okno, jedna guma wyleciała, jednak , jak to ja - zignorowałem to.
- Naix... Nie mogłeś nam tam poprostu teleportować?! - zdałem sobie oczywistość.
- Mogłem. Ale tak jest fajniej. - Basior uśmiechnął się.
- Dlaczego?...Za co?... Chociaż, mamy szczęście. - uśmiechnąłem się.
Otworzyłem pierwszą-lepszą paczkę gum i razem z Naix'em głośno żuliśmy. Zrobiliśmy balona. O dziwo, nie pękł. Zajrzałem do wielkiej paczki. Zauważyłem mignięcie blasku. Szybko i w szale rozwaliłem wszystkie gumy, a na samym końcu wyjąłem koronę.
- Naix... - szepnąłem. - Udało się. Mamy szczęście!
Bo tak pisało na koronie. Dosłownie. '' Naix, mamy szczęście''. Kto wiedział, że akurat oni to odkryją i właśnie Avo przyczyta napis? To wie tylko ten, kto wie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz